Kolejna wrzutka. Tym razem, pomimo że mamy już miesiąc czerwiec, chciałbym zachęcić do ponownego spojrzenia na V Tradycję. Przyznam, że czytam ten tekst któryś już raz. Słowa Darka przypominają mi o tym, że nie jest wcale tak, że jestem w AA i wszystko mi się należy, bo jestem bohaterem, który przestał pić, że sukces trwałej trzeźwości mojej i innych przyjaciół w grupie zależy od nas wszystkich. Także ode mnie, od mojego zaangażowania we wspólne działania. Jak to napisał Bill W., jeśli nic już nie działa, to służba działa zawsze. Rozmowa naszej koleżanki K. z Darkiem z Wrocławia (niektórzy mówią, że z Ameryki 😉 ) znajduje się w Specjalnym numerze Pomocnej Dłoni, którego plik w formacie pdf jest do pobrania w jednym z wcześniejszych wpisów. Przyjemnej lektury. Poniżej zamieszczam jedynie krótki fragment.
Tradycja Piąta
Każda grupa ma jeden główny cel – nieść posłanie alkoholikowi, który wciąż jeszcze cierpi.
„Miting to tratwa, na której razem płyniemy. Każdy ma odpowiedzialność chwycić za wiosła i przyłączyć się do wspólnego wysiłku. Dużo rzeczy się na to składa, kultura osobista na mitingu też, praca z Programem na co dzień. Mamy jeden cel, jeden łączący nas problem i spełniamy ten jeden, jedyny warunek (chęć zaprzestania picia). Tam, gdzie 2-3 spotyka się, by rozmawiać o trzeźwieniu, tam jest zwierzchnictwo Siły Wyższej. Ten program jest naprawdę prosty.” Darek z Wrocławia
Odniesienie do Piątej Tradycji w tym czasie nie jest przypadkowe. Jest wynikiem nie tyle jakiegoś mojego wzburzenia, co szczególnie intensywnej refleksji nad skutecznością niesionego posłania AA. Zazwyczaj na pierwszy plan wysuwa się owo „niesienie posłania” w kontekście sprawowanych służb: kandyduję, wybierają mnie i służę.
Tym razem mocno czuję, że nie o tego rodzaju służbę dzisiaj chodzi.
„Miting to tratwa, na której razem płyniemy. Każdy ma odpowiedzialność chwycić za wiosła i przyłączyć się do wspólnego wysiłku”.
Dlaczego o tym piszę? Przykład pierwszy: łączymy się na Zoomie, do rozpoczęcia mitingu jest jeszcze kilka minut. Towarzystwo cieszy się ze wspólnego przebywania, choć w tak ograniczonej formie. Ludzie rozmawiają ze sobą luźno i radośnie, tylko ktoś na jednym profilu jest jakiś wyciszony, chyba nawet zdołowany. Zdarzało mi się już być kilka razy na miejscu tego kogoś. Miałem palący problem ze swoimi myślami, czy emocjami, ale jak tu o tym powiedzieć? Przecież zepsuję radosną atmosferę. A może dzisiaj tutaj nie pasuję? Zdarzało się później, że ktoś po mitingu zadzwonił, zapytał, czy wszystko u mnie jest w porządku. Czasami trafił w punkt. Jestem mu za to wdzięczny. Ale nie zawsze tak było.
Ta tratwa to my, nasze zdrowie, a czasem nawet życie. A wiosła, to nasze ręce gotowe do pomocy, nasza uwaga wyczulona na czyjąś gorszą kondycję psychiczną. Czy zawsze jestem uważny i skoncentrowany nie tylko na sobie? Ważne pytanie.
Przykład drugi: usłyszałem niedawno taką oto opinię na swój temat – na mitingach w salce widzieliśmy, że chodzisz spięty i mówisz spięty, że sobie nie radzisz, ale nie chciałeś tego pokazać. Tak, tak właśnie było. Próbowałem się wyrwać z własnych ograniczeń i przemóc wstyd i skrępowanie, ale nie umiałem. Moje psychiczne przeszkody były dla mnie wtedy nie do pokonania. Kiedy usłyszałem po czasie tę właśnie opinię, pomyślałem z lekkim żalem, że szkoda, że nikt nie zechciał podejść po mitingu i wprost o tym ze mną porozmawiać. Z troską i miłością. To też jest służba, choć bez nazwy i przydziału.
Pogody ducha.
Gregory
Drogi „Szpinaku” (jak to dziwnie brzmi). ” Zgadzamy się ze sobą prawie we wszystkich kwestiach” – prawie – to słowo ma tutaj znaczenie. Możnaby otworzyć jeszcze kilka szufladek, ale różnice są mniejszego kalibru. Zapewne bedziemy mieli jeszcze okazję do nich się odnieść przy innych postach. Ciekawych tematów na pewno nam nie zabraknie 🙂 Serdecznie pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Gregory i jak mam z Tobą dyskutować, polemizować jak zgadzamy się ze sobą prawie we wszystkich kwestiach i pozostaje nam tylko szukanie dziury w całym. Różnice zdań w AA są bardzo dla mnie ważne. Napisałeś ,,Jeżeli już mam pisać o jakichś różnicach ( o ile one są), to tylko w tym, że na równi z realizacją Programu 12 Kroków stawiam właśnie wzajemną życzliwość, wyrozumiałość, cierpliwość, tolerancję i poklepanie kogoś po plecach, żeby dodać mu otuchy, jeśli tego potrzebuje” Program AA to miłość, życzliwość, pokora, dbanie o drugiego człowieka, altruizm, pomoc i klepanie po plecach drugiego alkoholika. To wszystko jest Gregory w Programie AA, nie obok, to nie są jakieś dodatkowe rzeczy. Znalazłem dziurę.
Co do krytyki. Bill W napisał
,,Mile widziane uwagi krytyczne
Bardzo dziękuję za twój list z uwagami krytycznymi. Jestem przekonany, że gdyby nie wypowiedzi surowych krytyków, to postęp w AA byłby zachodził dużo wolniej.
Jeśli o mnie chodzi, nauczyłem się wysoko sobie cenić ludzi, którzy poddawali mnie krytyce – czy to rozsądnej i uzasadnionej, czy wręcz przeciwnie. I jedni, i drudzy często powstrzymywali mnie od dokonania rzeczy znacznie gorszych niż te, które faktycznie zrobiłem. Ci „niemądrzy” nauczyli mnie, mam nadzieję, odrobiny cierpliwości. Ci „mądrzy” zaś zawsze wykonywali dobrą robotę dla całego AA – mnie samemu udzielając też przy tym niejednej cennej lekcji.
List, 1955″ ,,Jak to widzi Bill” Dla mnie bardzo trafny wywód.
Pogody w sercu. Gregory bracie.
PolubieniePolubienie
„Szpinak”, ależ ja się z Tobą nie sprzeczam. Podpisuję się niemal pod wszystkim, co napisałeś. Jeżeli piszę o swobodnej rozmowie, to nie mam na myśli takiej rozmowy podczas mitingu, ale poza nim. Realizacja programu AA jest kluczowa, niech tylko okraszona będzie językiem serca. Wiesz co mnie przekonało do AA? Nie program, bo ten poznałem później, ale życzliwość i dobre słowo ludzi z grupy, na którą trafiłem. Gdyby nie ich postawa, nie było by mnie tutaj. Wierzę, że Ciebie w AA też zatrzymała atmosfera pierwszych mitingów i ludzie, którzy z Tobą rozmawiali. Jeżeli już mam pisać o jakichś różnicach ( o ile one są), to tylko w tym, że na równi z realizacją Programu 12 Kroków stawiam właśnie wzajemną życzliwość, wyrozumiałość, cierpliwość, tolerancję i poklepanie kogoś po plecach, żeby dodać mu otuchy, jeśli tego potrzebuje. Nic więcej, cokolwiek by ktoś sobie wyinterpretował z mojego pisania.
Ps. Doceniam język i kulturę dyskusji, jaką ze mną prowadzisz.
Chętnie Cię poznam w realu. Postrzegam Wspólnotę podobnie jak Ty.
PolubieniePolubienie
,,Dobrze, że napisałem swój komentarz. Takiej odpowiedzi właśnie się spodziewałem” Gregory nie miałem pojęcia, że wiedziałeś jaka będzie moja odpowiedź. Może jednak ktoś z czytających nie wiedział. Pewnie też wiesz co teraz napiszę no cóż, nie musisz tego czytać ani publikować.
Cały Program AA to ,,Miłość i Służba” Jeśli go dobrze odcedzić. To jest główne przesłanie tego Programu. By przekazać Program trzeba go dostać by doznać przebudzenia duchowego w rezultacie tych kroków. Niestety największa miłość do drugiego alkoholika nie wystarczy, by alkoholik wyzdrowiał.
Jest tu gdzieś, bardzo dobry artykuł ,,Prawo Grashama”. O Herbatkach
,,Przy stawianiu niektórych z nich towarzyszyło nam wahanie. Sądziliśmy, że potrafimy znaleźć łatwiejszą, łagodniejszą drogę. Ale nie potrafiliśmy. Pozostaje nam zatem prosić was – bądźcie nieustraszeni i gorliwi od samego początku. Niektórzy z nas przez jakiś czas bezskutecznie usiłowali trzymać się starych przekonań. Musieliśmy pozbyć się ich całkowicie.” MUSIELIŚMY albo chcesz wyzdrowieć albo nie. Nic na siłę. To tylko sugestie.
,,Średnia herbatka” i ,,słaba herbatka” nie działa.
Czy klepanie po plecach, robienie herbatki czy prowadzenie mitingu pomoże alkoholikowi w pokonaniu choroby? Czy opowiadanie o problemach z żoną, pieskiem, mrówkami pomoże w rozwiązaniu problemu alkoholowego??? A może rundka z opowieściami jak minął tydzień coś pomoże?? Wywalić kupe z plecaka, którą przyniosłem na stół mitingowy. Ulżyło mi. Na jak długo? W plecaczku dalej smród. No nie. Musimy. Nie ma drogi na skróty. Czy cierpiący alkoholik potrzebuje klepania po plecach? Czy po to przychodzi? A może szuka sposobu pozbycia się problemu jakim jest nałog? Potrzebuje rozwiązania? Nie klepania.
Gregory bracie. Kiedyś walczyłem z tymi ,,autorytetami”, którzy w Polsce fałszowali Program AA. Tymi ,,krokami wg Felka” któremu program przekazała terapeutka. Z Osiatyńskim, Woronowiczem i innymi takim tuzami. Dawno przestałem z nimi walczyć. Nie ma sensu. Dzisiaj informuję jak zakłamują różni Polscy alkoholicy Program AA. Jak się dorabiają na Wspólnocie pisząc swoje dzieła literacki, a które finansuje im BSK, czy robiąc sobie wycieczki na nasz koszt, po kraju i po świecie. A co robią dzisiaj nasi powiernicy i BSK pominę milczeniem tę katastrofę. Jak wiesz, niestety, pierwsze ,,Grupy AA” w Polsce zaczęli tworzyć terapeuci. Czy to były Grupy AA śmiem wątpić. Grupę AA może utworzyć dwóch lub więcej ALKOHOLIKÓW: Jakim doświadczeniem może podzielić się terapeuta? Czy on wie co to znaczy cierpienie w chorobie alkoholowej? Do dzisiaj są ,,mitingi” które prowadzą terapeuci.
Gregory, Bracie. Wspólnota AA jest dzisiaj łakomym kąskiem dla wielu różnych ludzi, organizacji, religii, polityków, itp. Mamy uważać. Nie łączyć się z nikim, nikogo nie popierać, żadnych, nawet domniemanych powiązań. Nie zajmujemy żadnych stanowisk. Wielu alkoholików, terapeutów i innych dziwnych ludzi stara się zmienić nasz Program. Kroki humanistyczne, ateiści próbują wyrzucić Boga z Programu AA, weź co Ci pasuje. Tak się nie da. Zastanawia mnie tylko, dlaczego każdy z nich, nie napisze swojego, lepszego, skuteczniejszego programu? Ateistycznego, Humanistycznego dla lekarzy i księży. Po co im te dwie literki AA???? PO CO???
Gregory Bracie zdaje sobie sprawę, że nic nowego nie napisałem. Opisuję tylko Polską mitingową rzeczywistość. Na szczęście nie wszędzie tak jest.
Pogody Ducha
Szpinak
PolubieniePolubienie
Dobrze, że napisałem swój komentarz. Takiej odpowiedzi właśnie się spodziewałem. Albo niosą posłanie AA służebni gdzieś w strukturach, albo propagatorzy krzewią jedynie słuszną „informację o programie”, organizując łapanki na nowicjuszy, poddając ich dyscyplinie na dzień dobry i traktując z góry każdego, kto nie podziela ich sposobu prowadzenia propagandy sukcesu.
Obraz o tratwie przypomina mi, że nie ma mniej lub bardziej odpowiedzialnych za niesienie posłania AA i od zaangażowania każdej i każdego z nas zależy nasz wzajemny los. Poklepanie kogoś po plecach także może być wyrazem takiego zaangażowania. Rozmowa o tym, z czym sobie nie radzę kiedyś uratowała moją trzeźwość, bo między mitingami jeden z alkoholików miał dla mnie czas. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy po kilka godzin, o wszystkim. Trwało to ze dwa tygodnie. Później „ciśnienie” ze mnie zeszło i byłem już gotowy do rozpoczęcia pracy na Programie 12 Kroków. Gdyby nie on i kilka innych osób z mojej grupy macierzystej…
Zacytuję dr. Boba, współtwórcę Wspólnoty AA : „(…)wszyscy uzyskujemy takie same efekty, proporcjonalne do naszego zaangażowania, entuzjazmu i wytrwałości w trzymaniu się naszych zasad(…) Naszych Dwanaście Kroków – kiedy odcedzić ich istotę – sprowadza się do słów: „miłość” i „służba”. Tak więc nigdy nie traćmy z oczu tych dwóch pojęć”. ” Pilnie strzeżmy również tego omylnego organu, jakim jest język – i jeśli już musimy go użyć, posługujmy się nim z życzliwością, rozwagą i tolerancją”. „I jeszcze jedno: żadnego z nas nie byłoby tu dzisiaj, gdyby wcześniej ktoś nie poświęcił swego czasu, aby nam to i owo wyjaśnić, aby poklepać nas przyjaźnie po plecach, aby wyświadczyć nam wiele małych uprzejmości i uczynić dla nas coś mądrego. Uważajmy więc, by nigdy nie popaść w takie zadowolenie z siebie, które sprawiłoby, że nie chcielibyśmy okazać – nawet nie próbowalibyśmy okazać – naszym bardziej od nas nieszczęsnym towarzyszom takiej samej pomocy, jaką nam kiedyś okazano ze zbawiennym skutkiem (…)”. „Dr. Bob i Dobrzy Weterani”, str. 359
W swoim poprzednim komentarzu nie kwestionuję istoty pracy na Programie AA, wręcz przeciwnie – jestem jej gorącym propagatorem, ale zwracam uwagę na formę przekazu! Tak się składa, że pamiętam czas, kiedy przeszczepialiśmy na grunt wrocławski pracę na Programie. Mam świadomość ile popełniliśmy przy tym błędów, więc jeśli dzisiaj ja i inni nasi przyjaciele zabieramy w tej sprawie głos, to robimy to wyłącznie z troski. Wiele jest jeszcze przed nami wszystkimi pracy, aby treść i duch Wspólnoty były naprawdę głębokie.
A więc drogi Bracie, dwa słowa „miłość” i „służba”.
PolubieniePolubienie
O co chodzi w tym niesieniu posłania? Każda Grupa ma jeden, jedyny cel. Nieść posłanie alkoholikowi, który cierpi. Co to za posłanie?. Wiadomość, celem Grupy AA jest przekazanie alkoholikowi wiadomości. Chłopaku, dziewczyno, Jest Sposób by rozwiązać Twój problem alkoholowy. Wiemy co zrobić byś wyzdrowiał z tej śmiertelnej choroby. Grupy przekazują to wychodząc na zewnątrz, do wiezień, kuratorów, noclegowni, izb wytrzeźwień, roznoszą ulotki. Starają się dotrzeć do cierpiących alkoholików. Nie każdy alkoholik chce przestać pić, nie ma takiego obowiązku. Nie każdy alkoholik wie, że można wyzdrowieć z alkoholizmu. To Grupa ma szukać alkoholików w taki sposób w jaki potrafi. Czy Grupa ma nieść to posłanie każdemu cierpiącemu alkoholikowi? Nie. Są alkoholicy, którzy cierpią, a nie chcą wyzdrowieć czy też nie wierzą, że można wyzdrowieć. Na mitingu mówimy jak rozwiązujemy swoje problemy. Nie mówimy o problemach z żoną dziećmi, ciasnymi butami, złym szefem i z teściową. Mówimy o rozwiązaniu. Użalanie się nad sobą, problemy na to nie ma miejsca na mitingu. Takie problemy na spotkaniach terapeutyczno- depresyjnych z jakimiś zwrotami, radami i piętnowaniem błądzących. Spotkanie Grupy AA nie jest od tego. Grupa ma zanieść to posłanie gdzie tylko może. Program AA może przekazać cierpiącemu alkoholikowi tylko drugi alkoholik. Zwany sponsorem. Alkoholik, który postawił kroki, doznał w ich rezultacie przebudzenia alkoholowego i wyzdrowiał z choroby alkoholowej. PD
PolubieniePolubienie