28 lat temu usłyszałam od psychoterapeutki: „Ty wszystko bierzesz na rozum”. Zdziwiłam się: „A jak mam brać?”. Pytanie pozostało bez odpowiedzi. 7 lat temu usłyszałam od duchowych przewodników: „To, co mówisz, jest trochę wydumane, za bardzo przemyślane i mało autentyczne”. Odpowiedziałam z lekkim zniecierpliwieniem: „Nie rozumiem was; mówię tak, jak czuję”. Na Moje wątpliwości nie było odpowiedzi. 4 lata temu usłyszałam od duchowego mistrza: „Nie trzeba wszystkiego rozkładać na części pierwsze”. Pomyślałam ze zdumieniem: „Przecież wnikliwość jest cechą przydatną, a ja po to mam umysł, żeby się nim posługiwać”. Ten argument również pozostał bez odpowiedzi.
Czas mijał, a ja żyłam w przekonaniu, że wszystko, co powiedziałam psychoterapeutce, duchowym przewodnikom i duchowemu mistrzowi, było mądre.
Nadeszła jednak chwila, gdy należało porzucić złudzenia. W trakcie mityngu zaczęliśmy z uwagą czytać „Krok trzeci” z „Dwunastu Kroków i Dwunastu Tradycji AA”, zatrzymując się co kilka zdań i przykładając swoje życie do przeczytanych treści. Siedzieliśmy tylko we dwójkę; sprzyjała nam atmosfera skupienia. Właśnie w tej atmosferze usłyszałam, że nadmiar rozumu psuje ducha i wreszcie zrozumiałam to, czego nie mogłam pojąć przez 28 lat: „Już teraz wiem, że tego wewnętrznego filozofa i tego wewnętrznego analityka trzeba poddać Sile wyższej od mojego rozumu – Bogu” – powiedziałam z radością „odkrywcy”, po czym zaczęłam śmiać się sama z siebie:
„Przecież to takie proste, a ja męczyłam się tyle lat, przeceniając rozum!”.
Po kilku tygodniach od tamtego odkrycia znów przyszłam na mityng i zastałam tam nowicjusza. Rozmawiał z kolegą, a ja przysłuchiwałam się im, czując ogromne zmęczenie po całym dniu pracy. Wtedy przypomniałam sobie, że warto poddać Sile Wyższej wewnętrznego filozofa i wewnętrznego analityka tak, by nie przeceniać rozumu. Ta myśl spowodowała, że odpłynęło zmęczenie i zniechęcenie; poczułam spokój i życzliwość dla nowicjusza. W takim stanie ducha łatwo było mi przypomnieć sobie moje początki trzeźwienia sprzed osiemnastu lat i pierwsze próby sprzed lat dwudziestu ośmiu. Mityng przebiegł w ciepłej atmosferze, nowicjusz dostał doświadczenie, siłę i nadzieję, a ja otrzymałam możliwość zrozumienia i wypraktykowania czegoś dla mnie nowego: poddając swój umysł Sile Wyższej osiągam lepsze efekty przy mniejszym wysiłku. Doświadczyłam, że mogę z całą pewnością powierzyć Jej kierowanie moim myśleniem i działaniem. Czuję spokojną radość.
Katarzyna AA, grupa “Pomocna Dłoń”