Wyłączność celu

WYŁĄCZNOŚĆ CELU

Kiedy przyszedłem na swój pierwszy mityng do Anonimowych Alkoholików myślałem, że może nauczę się jak kontrolować swoje picie. Miałem za sobą dwadzieścia lat picia i właśnie wróciłem z trzydziestogodzinnej balangi. Za nic nie mogłem pojąć, jak to się dzieje, że pomimo moich największych wysiłków moje życie to jeden całkowity, absolutny bałagan. Ogarniała mnie rozpacz, ponieważ nic nowego nie widziałem w swojej przyszłości. Wiedziałem, że dłużej tak nie mogę żyć. Mój brat, który wówczas popijał, zabrał mnie na ten mityng, ponieważ go o to poprosiłem. Założyłem, że tak będzie, gdyż wydawało mi się, że on kontroluje swoje picie, ponieważ nauczył się tego w AA. Spóźniliśmy się trochę na mityng, ponieważ brat musiał po drodze wstąpić na jednego. Wziąłem kawę, aby uspokoić swoje nerwy. Facet przy stole skończył gadać i prosił innych o zabieranie głosu. Przedstawiali się imieniem i mówili, że są alkoholikami. Mówili o tym, jak było kiedy pili, co takiego się stało, że przyszli do AA i jakie wiodą życie od tamtej pory. Ze zdziwieniem słuchałem ich opowieści.
Początkowo byłem zmieszany i myślałem, że mnie sprawdzili i teraz mówią o mnie. Później zdałem sobie sprawę, że mówią o sobie, ponieważ kilku z nich znałem jeszcze z czasów kiedy pili. Przyszło mi do głowy, że jestem taki sam jak oni. A później wyraźne i jednoznaczne zrozumienie: na tym polega mój problem, także jestem alkoholikiem. Siedziałem tam i łzy płynęły mi po policzkach. Były to łzy ulgi, ponieważ po raz pierwszy w życiu wiedziałem, co ze mną jest nie tak. Było to tak, jakby z ramion zdjęto mi ogromny ciężar. Na koniec mityngu powitano mnie i zapytano, czy chcę coś powiedzieć. Powiedziałem, że gdyby ludzie, którzy przedstawiali się swoim imieniem i nazywali siebie alkoholikami, przedstawili się swoim imieniem i powiedzieli, że są małpami, to nie miałbym żadnego innego wyboru, jak tylko powiedzieć, że także jestem małpą. Nie wiedziałem wtedy, że zidentyfikowałem się z ludźmi obecnymi na sali. Odkryłem jedną z najgłębszych tajemnic odnośnie programu AA, mianowicie, że jest to program identyfikowania się a nie program rozpowszechniania informacji.
Zdarzyło się to 21 lat temu i od tamtej pory nie musiałem sięgnąć po alkohol. Ostatnio zadałem sobie pewne pytanie. Gdybym dzisiaj miał wejść na dowolny mityng AA, czy odczułbym ten sam stopień identyfikacji? Odpowiedź do jakiej doszedłem, niepokoi mnie. Odpowiedź brzmi: nie wiem. Zadaję więc sobie pytanie: co takiego zdarzyło się w minionych latach, co sprawiło, że wkradła się taka wątpliwość? Przecież Kroki i Tradycje są nadal takie same. „Jestem odpowiedzialny” dalej wisi takie samo hasło w sali mityngowej i to przyczyniło się do wciągnięcia mnie do służby i do tego bym stał się uczestnikiem grupy. Miałem i nadal mam jasne zrozumienie że, „ktokolwiek” oznacza każdą istotę z problemem alkoholowym. Myślę, że powodem mojej niepewności jest skala wypowiedzi na tematy inne niż alkohol. Nie chodzi mi tutaj o zwyczajne codzienne problemy z jakimi spotyka się alkoholik w swoim zdrowieniu. Mam na myśli wypowiedzi na temat wszelkiego rodzaju narkotyków. Mam na myśli wypowiedzi na temat potomstwa i wewnętrznego bachora. Mam na myśli raczej wypowiedzi na temat życia po terapii niż alkoholizmu i programu zdrowienia, jaki został mi dany przez uczestników AA. Oczywiście, żadna z tych spraw nie jest nowa, ale naprawdę wygląda na to, że rozrosły się one zarówno pod względem różnorodności jak i intensywności. Dzisiaj coraz więcej osób cierpiących z powodów różnorodnych chorób, innych niż alkoholizm jest wysyłanych do AA. Skutkiem jest dezorientacja wśród uczestników AA i rozwodnienie posłania – AA, które przychodzący spodziewają się usłyszeć na sali mityngowej.
Minęło już ponad 40 lat odkąd AA zetknęło się z pierwszą falą tego, co stało się wiecznym źródłem kontrowersji. Wówczas odpowiedź Billa W. odwoływała się do faktu kierowania się jedynym celem: „Trzeźwość i wolność od alkoholu – przez nauczanie i stosowanie Dwunastu Kroków jest jedynym celem grupy AA”- pisał w lutowym numerze The Grapevine z 1958 r. „Grupy wielokrotnie próbowały innych działań i zawsze kończyło się to fiaskiem. Poznano także prawdę, że nie ma sposobu, aby z niealkoholika zrobić uczestnika AA. Musimy ograniczyć nasze członkostwo do alkoholików i musimy ograniczyć działania grup AA do jednego celu.” Jeżeli nie będziemy trzymać się tych zasad, prawie na pewno poniesiemy klęskę. A jeżeli poniesiemy klęskę, nie będziemy mogli nikomu pomóc.” Powyższy cytat jest jedynie zwięzłym powtórzeniem Tradycji, które oferują konkretne wskazówki jak radzić sobie ze wszystkimi problemami, z jakimi styka się AA.
Tradycja Pierwsza jest bezpośrednim zaprzeczeniem tego, co bez przerwy podkreśla społeczeństwo; jest to prawo jednostki. Społeczeństwo powie nam „jesteście najważniejsi”. Terapeuci kształtują charakter przez poprawianie poczucia własnej wartości pacjenta, podczas gdy AA mówi o obniżaniu ego.
Tradycja Pierwsza jednoznacznie mówi nam, że nie my jesteśmy najważniejsi. W żaden sposób nie oznacza to, że jednostka nie ma żadnego znaczenia, jedynie to, że ważniejsza jest grupa.
Jest to wynik tego, że w 1935 r. dwóch alkoholików odkryło, że dzięki rozmawianiu o problemie z piciem i identyfikacji, udało im się osiągnąć to, co wcześniej było niemożliwe. Byli w stanie zachować trzeźwość. Zanieśli posłanie do trzeciego alkoholika i on także potrafił zachować trzeźwość. Od tego prostego początku wywodzi się program Anonimowych Alkoholików. Wówczas był tym samym, czym jest obecnie jeden alkoholik pomaga drugiemu. Bez pomocy drugiej osoby, widoki na przyszłość są marne; w jedności robimy rzeczy niemożliwe. Nasze wspólne dobro musi być najważniejsze.
Pojedynczym najważniejszym czynnikiem w tworzeniu jedności jest wspólna praca nad rozwiązywaniem naszego wspólnego problemu – alkoholizmu.
Kiedy jakaś osoba na mityngu przedstawia się jako alkoholik i ktoś tam jeszcze, w ten sposób stwierdza, że w pewnym sensie jest inna niż pozostałe znajdujące się na sali osoby.
Jest to naruszenie ducha jedności i naszego wspólnego celu. Nowo przybyły, który zachowuje się w ten sposób może nie znać naszych Tradycji.
Jednakże, odpowiedzialnością uczestników jest wyjaśnienie mu w duchu miłości, że AA zajmuje się tylko alkoholizmem i w duchu tolerancji i współpracy skierowanie takiej osoby do odpowiedniej wspólnoty czy instytucji, które zajmują się problemami, jakie ta osoba ma. Oczywiście, przez cały czas uczestnicy powinni podkreślać, że ta osoba jest mile widziana, by realizować program zdrowienia AA z alkoholizmu.
Tradycja Trzecia podkreśla, że jedynym warunkiem przynależności jest pragnienie zaprzestania picia..W dłuższej formie mowa jest o tym, że naszymi uczestnikami powinni być ci wszyscy, którzy cierpią z powodu alkoholizmu. Czy z tego wynika, że AA chce się kogokolwiek pozbyć?
Nie sądzę. Prawdę powiedziawszy, stwarza to sytuację, w której dominuje chęć połączenia. O ile ktoś ma chęć zająć się swoim problemem z piciem, nie ma znaczenia, jakie inne problemy jeszcze posiada. Nie ma znaczenia jego rasa, pochodzenie społeczne i środowisko. AA powita go. Kiedy przyszedłem do AA, powiedziano mi, że swoją łopatę czy aktówkę mam zostawić za salą. Powitano mnie jako alkoholika pragnącego zdrowieć. Kim lub czym byłem, nie miało znaczenia. Takie powitanie wyłącznie jest dostępne dla każdego na mocy Tradycji Trzeciej. Wkrótce odkryłem, że grupa nie zajęła się wszystkimi moimi problemami, tak jak nie zajmowała się problemami całego świata. Ta prostota była zarówno podnosząca na duchu, jak i uspokajająca.
Tradycja Piąta mówi „Każda grupa ma jeden główny cel: nieść posłanie alkoholikowi, który wciąż jeszcze cierpi”. Jest to bardzo przejrzyste i niedwuznaczne stwierdzenie, Do kogo niesiemy nasze posłanie? Do świata? Do tych, którzy są uzależnieni od czegokolwiek, czy to będą narkotyki, jedzenie, seks, hazard, itd.?
Tradycja Piąta mówi nam dokładnie, do kogo nieść posłanie. Błędem jest założenie, że wszyscy potrzebują Anonimowych Alkoholików. Jedynie alkoholicy potrzebują Anonimowych Alkoholików. Zajmujemy się tylko jednym problemem – alkoholizmem. Ponieważ zajmujemy się tylko jednym problemem, nie ma żadnych czynników zakłócających i możemy swobodnie nieść posłanie zdrowienia z alkoholizmu najlepiej, jak potrafimy. Broszura „Grupa AA” stwierdza, że: „Błędne jest robienie aluzji lub stwarzanie wrażenia, że Anonimowi Alkoholicy rozwiązują inne problemy lub wiedzą, co zrobić z uzależnieniem od narkotyków”.
Na pewno nie brakuje nam wskazówek na temat tego, jaki jest cel AA. A mimo to niektórzy bardziej krzykliwi mówcy, domagający się zmiany wewnątrz AA twierdzą, że są uczestnikami Anonimowych Alkoholików. Pewien uczestnik piszący dla „Głosu wsi” twierdzi, że w Tradycji Piątej znajduje się wada, wynikająca z ograniczeń czasu swego powstania. Z tym stwierdzeniem nierozerwalnie związana jest sugestia, że główny cel AA jest zbyt wąsko określony i nie pasuje do czasów w jakich żyjemy. Niestety, jest to ledwie jeden z wielu głosów wypowiadających się przeciwko sposobowi, w jaki AA zajmuje się swoimi sprawami. Promują oni hasło, że AA musi się zmienić i pozwolić, aby uczestnikami AA zostawały osoby mające problemy inne niż alkohol. Są za wypowiadaniem się na dowolne tematy, nie tylko alkoholizmu, podczas mityngów AA. Podkreślają autonomię grup, nie wspominając nic o odpowiedzialności grupy w sprawach dotyczących AA jako całości. Robią to twierdząc, że jest to konieczne do przetrwania AA. Dyskutują na temat poufnych informacji o AA na stronach internetowych i otwartych grupach dyskusyjnych. Co takiego stało się z duchowymi zasadami i sumieniem grupy? A co z tym ponad 2,5 milionem alkoholików, którzy są trzeźwi, ponieważ AA jest jakie jest? Napisane zostało, że największe zagrożenie dla przetrwania AA nadejdzie z wewnątrz. Jest to równie prawdziwe dzisiaj jak wtedy, kiedy to napisano. Ale są również wpływy z zewnątrz z jakimi AA musi się zmierzyć.
Największy wpływ ma niewątpliwie przemysł terapeutyczny i jestem przekonany, że jest to przemysł jak pozostałe – usługowy. Posiada on budynki i zatrudnia ludzi. Chociaż wielu z tych ludzi może być naprawdę dobrymi ludźmi i mieć dobre nastawienie do AA, to nadal są to pracownicy. Jak w każdym przemyśle liczą się pieniądze i rezultaty. Aby osiągnąć lepsze rezultaty, ośrodki terapeutyczne i przychodnie, które tworzą ten przemysł, bez przerwy wysyłają ludzi z problemami innymi niż alkohol do AA. Mówią ludziom, że cierpią z powodu nadużywania substancji bądź chemicznego uzależnienia. Alkoholizm jest wrzucany do tych kategorii i z powodu sukcesu programu AA ludzi wysyła się do AA, obojętnie czy są alkoholikami czy nie. Postępując w ten sposób, okazują w najlepszym razie wyraźny brak zrozumienia lub w najgorszym razie całkowite lekceważenie Wspólnoty AA. Postępując w ten sposób wyrządzają krzywdę swoim klientom i AA.
Czy my w AA możemy ignorować groźbę dla Wspólnoty AA ze strony wszechobecnych i kontrowersyjnych kwestii związanych z problemami innymi niż alkohol? Jeżeli nic nie zrobimy, czy problem po prostu zniknie? Nie sądzę, aby kiedykolwiek zniknął, dopóki będą ludzie chcący ignorować Tradycje. W epoce dźwięku i obrazu, czytanie literatury AA wydaje się być zadaniem ponad siły nowo przychodzących. Zadanie radzenia sobie z problemem zaczyna się ode mnie. Jeżeli siedzę na mityngu podczas gdy łamane są dwie lub trzy Tradycje i nic nie robię, to jak mogę powiedzieć, że naprawdę kocham AA? Jeżeli w swojej wypowiedzi nie mówię, jaką rolę w moim zdrowieniu odgrywają Tradycje i służba, wówczas tylko częściowo niosę posłanie. Dużo dobrej roboty wykonują nasi powiernicy oraz Komisje Informacji Publicznej i Współpracy z Profesjonalistami, aby stworzyć świadomość wyłączności naszego celu w społeczeństwie i wśród wszystkich publicznych lub prywatnych instytucji, które zajmują się alkoholikami. Dobrym posunięciem naszych zaufanych sług było wybranie tematu „Nasz jedyny cel – kamień węgielny AA” na 54 Konferencję Krajową. Artykuły w The Grapevine i artykuły pisane przez naszych powierników niealkoholików pomagają z powrotem skoncentrować się na naszym głównym celu.
W przededniu 70 rocznicy powstania AA pora, abym odświeżył sobie Deklarację odpowiedzialności i aby wszyscy uczestnicy Anonimowych Alkoholików zadbali o zapewnienie tego, że posłanie niesione do alkoholika, który wciąż jeszcze cierpi, jest posłaniem AA wyzdrowienia, nie rozcieńczonym, niezmienionym i nienaruszonym.

John H. – Irlandia
Paweł „Przy Trakcie”

2 uwagi do wpisu “Wyłączność celu

  1. szpinak

    Cały program potrzebny do wyzdrowienie (wyleczenia) z alkoholizmu znajduje się w Wielkiej Księdze AA. Terapeuci starają się podporządkować sobie Wspólnotę AA. Jednak to właśnie terapia zapożyczyła różne elementy od AA nie odwrotnie. Jak pisze Paweł, próby rozcieńczania Programu AA trwają i nie tylko w Polsce ale też w kolebce AA. Jeżeli sponsor chce przekazać cały Program AA podopiecznemu wystarczy tylko WK i jego doświadczenie. Zgadzam się też z Pawłem, że jeżeli na mitingu łamane są tradycję moim obowiązkiem jest poinformować o tym bezwłocznie (nie czekam na przerwę) bo jestem strażnikiem tradycji.
    Ps. Pit nie musisz oczywiście wierzyć ale znam osobę, która piła 40 lat i po 1 mitingu przestała pić i nie pije już ponad 10 lat.

    Polubienie

Dodaj komentarz