Modlitwa o pogodę ducha
Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to co mogę zmienić i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Pozwól mi co dzień żyć tylko jednym dniem i czerpać radość z chwili, która trwa. Daj mi w trudnych doświadczeniach losu ujrzeć drogę wiodącą do spokoju i przyjąć – jak Ty to czyniłeś – ten grzeszny świat takim, jakim on naprawdę jest, a nie takim, jak ja chciałbym go widzieć.
Daj mi ufać, że jeśli posłusznie poddam się Twojej woli, to wszystko będzie jak należy, tak, bym w życiu osiągnął umiarkowane szczęście u Twego boku i na wieki posiadł szczęśliwość nieskończoną.
Amen
Rozwinięcie modlitwy – przesłane przez Wieśka
Ilu z nas odmawia tę modlitwę na początku mityngu AA i natychmiast o niej zapomina? Jest to w dzisiejszym świecie krótka modlitwa o największej mocy. Nic oczywiście nie jest w stanie zastąpić „Ojcze Nasz”, ale te krótkie słowa „Modlitwy o Pogodę Ducha” są pełne znaczenia i wielkiej siły.
BOŻE – wymawiając to słowo uznaję istnienie Siły Wyższej
UŻYCZ – powtarzając to drugie słowo przyznaję, że ta Siła Wyższa jest autorytetem, który może obdarowywać i dawać
MI – proszę o coś dla siebie, jako, że Biblia stwierdza: „Proście a będzie wam dane…”. nie ma nic złego w tym, że się prosi o poprawę samego siebie, gdyż wraz z poprawą mego charakteru ludzie wokół mnie staną się szczęśliwi
POGODY DUCHA – proszę o spokój, opanowanie i pokój w swoim życiu, co pozwoli mi prawidłowo myśleć i należycie sobą kierować
ABYM GODZIŁ SIĘ – godzę się z warunkami, w jakich teraz jestem
Z TYM, CZEGO ZMIENIĆ NIE MOGĘ– – godzę się ze swoim losem, takim, jaki on jest. Dopóki nie będę miał odwagi, aby zmienić swoje życie to, co mi się nie podoba, chce się z tym pogodzić, a nie godzić się z tym niechętnie
ODWAGI – proszę o tę zaletę ducha, by bez wahania stawić czoło okolicznościom
ABYM ZMIENIŁ – proszę o to, aby okoliczności się zmieniły
TO CO ZMIENIĆ MOGĘ – proszę o pomoc, aby podjąć prawidłową decyzję. Jeśli chcę podjąć decyzję, to dokładnie rozważam najgorsze, co mogło mi się przydarzyć, gdyż moja decyzja o zmianie nie powiodła się. Jeśli potrafię pogodzić się z najgorszym a poprzez moją decyzję odejdę od rutyny, to zrobię to
MĄDROŚCI – proszę o zdolność do zdrowego osądu we wszystkich sprawach
ABYM ODRÓŻNIAŁ – chcę jasno zrozumieć prawidłowość stanu faktycznego
JEDNO OD DRUGIEGO – chcę rzeczy w swoim życiu widzieć inaczej, aby mogło być jakieś rozróżnienie. Chcę poczuć konkretną wyższość trzeźwości nad pijaństwem, jeśli mam pozostać trzeźwym.
Pomóż mi Boże, kiedy chcę zrobić coś dobrego, ale nie wiem, co to jest. Ale najbardziej pomóż mi wtedy Dobry Boże, kiedy doskonale wiem, co powinienem zrobić, ale nie potrafię znaleźć „woli do zrobienia tego”. W życiu proszę tylko o mądrość, wszystko inne podąża za nią.
Trzymanie za rękę kogoś w potrzebie, to bardzo dużo, nawet nie wiesz jak dużo. Co do wnuka to po ludzku bardzo Ci współczuję, a po Bożemu to dziś jest dla nas taka sytuacja nie zrozumiała. Zaufaj Bogu, zaakceptuj wnuka jaki jest, ciesz się z nim życiem. Zobaczysz jak czas wszystko zmieni, medycyna idzie do przodu. Proś Boga aby zawsze był przy was. Przeczytaj księgę Hioba. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Do 1General i wszystkich, którzy chcą mnie czytać:
Mi trudno zrozumieć tę sytuację, ale opiszę własną, mam nadzieję pomocną. Jako jedynaczka nie potrzebuję nikogo (tak myślałam i nadal to się we mnie kołacze), a jednak mam męża i syna. Wciąż mam problem z zaakceptowaniem faktu, że ich potrzebuję. W jednej książce wyczytałam, że współuzależnienie od drugiej osoby jest uzależnieniem od niej, a zdrową formą relacji międzyludzkich jest współzależność. Długo nie rozumiałam tego, aż w innej książce przeczytałam, że chodzi o połączenia między ludźmi, niewidoczne nitki łączące wszystkich. Nadal wolałabym być samodzielna, samowystarczalna. Od miesiąca każdego wieczoru zapisuję minimum 5 powodów za co jestem wdzięczna (Dziękuję, że mąż obiad zrobił, że syn powiedział „dobranoc mamusiu”, że mogłam poćwiczyć, że koleżanka mnie zaprosiła do siebie, że porozmawiałam z mamą). Często płynie z głowy, ale kilka razy zdarzyło się, że popłynęło z serca. I na razie 2 razy wieczorem czułam prawdziwą wdzięczność, za to co mam. Mało? Pewnie tak. Ale to proces, a ja jestem na początku.
Mam koleżankę, która ma syna z autyzmem. Po 2 latach naszej znajomości powiedziała, że lepiej rozumie swoją rolę – informowanie ludzi o specyficznych problemach osób chorych, ale zarazem o ich niezwykłych umiejętnościach – dając własny przykład, własne doświadczenia, spostrzeżenia. Dostrzega, że może komuś pomóc, nawet jeśli nie teraz, to może kiedyś w przyszłości przypomni sobie ją i jej słowa. Kiedy się poznałyśmy, ona mnie zainspirowała, abym może w przyszłości właśnie bliżej zajęła się osobami niepełnosprawnymi. Kiedyś byłam na wyjeździe z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie i zauważyłam, że rodzice są bardzo wyrozumiali, otaczają miłością, zrozumieniem. Dają ją. Uczą się jej, uczą się miłości, uczą się dawać miłość. Ale kiedy są zdenerwowani, kiedy krzyczą, to ich dzieci zatrzymują się w rozwoju, są bierne, zamknięte. Sądzę, że osoby, które przychodzą na świat mają nam coś dać, czegoś nauczyć, coś pokazać, ale my także mamy je czegoś nauczyć, coś im przekazać, jakieś wartości, umiejętności.
Kiedyś zaczęłam się zastanawiać „po co mi mąż?” i otrzymałam odpowiedź, choć podejrzewam, że jest tych punktów więcej: do nauki cierpliwości, akceptacji (nawet pomysłów z czapy), do nauki jak ważna jest więź, jak i dlaczego potrzebuję drugiego człowieka i nauki tej współzależności. Zapytałam też „po co mi syn?”: żeby przekazać mu czym są więzi, żeby uczyć się tej więzi, żeby przekazać mu, by kierował się w życiu sercem, by mnie inspirował i pokazywał etapy życia jeszcze raz (od nowa swoje życie mogę przeżyć, zastanowić się nad nim i spróbować nie powielać destrukcyjnych zachowań w moim domu z dzieciństwa). Zapytałam też „po co ja im jestem potrzebna?”: by nauczyć ich tej więzi, którą ja mam przekazać, odpowiedzialności za nią, tego serca. Zauważyłam, że oboje z mężem się wspieramy, wręcz każde motywuje, popycha, gdy się ociąga. A ja nadal odczuwam smutek, że sama siebie „kopnąć w zadek” nie mogę, tylko potrzebuję tego drugiego człowieka.
Sądzę, że każdy jest potrzebny do rozwoju. I nic nie stoi na naszej drodze, czego nie bylibyśmy wstanie podnieść. Pod warunkiem, że Siła Większa użyczy mi mądrości, abym odróżniała to, czego zmienić nie mogę od tego co zmienić mogę. Dopiero wtedy proszę o pogodę ducha, bym godziła się w zgodzie z sobą i światem na to, co nieuchronne, a zarazem miała odwagę, by zmienić to, na co mam wpływ. I choć wiem, że wpływ mam tylko na siebie, to czasem dobrze mi robi przypomnienie sobie słów tej modlitwy (chyba jedynej, którą używam).
Zdrowia 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo piękna modlitwa A.A. Magdalena Z wloch pozdrawiam
PolubieniePolubienie
W Twoim komentarzu znajduje się nazwisko autora modlitwy, a także podpis autora komentarza, więc źródło zostało podane. Nie umieszczamy bez takiej konieczności na naszej stronie linków do stron innych niż AA, aby nikogo nie reklamować (zgodnie z zasadami AA), ponieważ Wspólnota w swoim działaniu z nikim się nie łączy. Źrodło materiału podane jest zawsze.
PolubieniePolubienie
Modlitwa nie jest do interpretacji. To jest prosta modlitwa. Wklejanie tekstów bez podania źródła oraz wprowadzanie zmian w cudzym tekście bez informacji o tym, świadczy o poziomie moralnym autora. Informacja o takich manipulacjach jest moim obowiązkiem.
PolubieniePolubienie
Nie ma jednej interpretacji słów Modlitwy o pogodę ducha. Każdy ma prawo do własnego rozumienia według etapu, na jakim się znajduje i według własnej wrażliwości. Krytykanctwo było ” dobre” kiedyś, dzisiaj uczymy się dobrze żyć, zamiast walczyć ze światem.
PolubieniePolubienie
Boże – wymawiając to słowo uznaję istnienie Siły Wyższej.
Użycz – wymawiając to drugie słowo przyznaję, że ta siła wyższa może obdarowywać lub dawać.
Mi – proszę o coś dla siebie.
Pogody Ducha – proszę o spokój i opanowanie, co pozwoli mi należycie kierować własnym życiem
Abym godził się – godzę się z tym co w moim życiu dzieje się w każdej chwili.
Z tym czego zmienić nie mogę – chcę rozumieć swoją bezsilność i godzić się z nią…
Odwagi – proszę o tę zaletę ducha, by się nie bać i stawiać czoła przeciwnością .
Abym zmieniał – proszę o umiejętność zmiany decyzji.
To co zmienić mogę – proszę o pomoc w podejmowaniu prawidłowych decyzji.
Mądrości – proszę o zdolność do logicznego myślenia we wszystkich sprawach.
Abym odróżniał – chcę jasno rozumieć prawdziwość stanu faktycznego.
Jedno od drugiego – chcę rozróżniać na co mam wpływ, kiedy jestem bezsilny.
Modlitwa o pogodę ducha, której autorem jest amerykański teolog Reinhold Niebuhr.
Dobrze by było aby Wiesiek podał źródło.
Zmiany Wiesława i jego konfabulacje są nie do przyjęcia. Wymyślił coś czego nie ma w tej modlitwie. To nie była modlitwa kierowana do alkoholików. AA zapożyczyło tę modlitwę, a Wiesław łaskawie wypaczył jej sens.
PolubieniePolubienie
Na Twojej piersi 19 lat wisi krzyżyk . Piszesz, że twoje imię jest Alkoholizm. Istotnie okrutna choroba. Mnie jednak, czytając Twój wpis, co innego zwróciło uwagę. A może nie poznałeś jeszcze Twojego prawdziwego imienia ?, TEGO, który cię stworzył na swój obraz i podobieństwo, TEGO, którego możesz kontemplować właśnie na owym krzyżyku, TEGO, którego imię jest MIŁOŚĆ. Kiedyś usłyszałem, że tylko prawdziwie kochając i darząc miłością, możesz wytrwać w przeciwnościach. Trzeba też być wdzięcznym i z pokorą przyjąć łaskę wyzwalającą z nałogu. Pomyśl, KTOŚ niewinny na krzyżu umarł w męczarniach, z miłości wziął na siebie, to co Ty wiesz, że masz na sumieniu, by Cię odkupić, zbawić, uczynić wolnym. Potem złożony był na kolanach swej zbolałej matki. Trzeciego dnia zmartwychwstał i żyje. Żyje…! Ludzie mówią czasem, że każdy człowiek odchodzi w najlepszym czasie swojego życia. Dwukrotnie piszesz krzycząc „zabierz mnie”, piszesz o kruchości wiary. Nasza wiara bywa maleńka i krucha. Jak zejdziesz z tego świata już nie będziesz mógł odwdzięczać okazanej Tobie miłości i próbować, starać się dostrzegać Jezusa w drugim człowieku, dziecku, w Tym, które ma jasne i niewinne oczy. Pozdrawiam. Andrzej.
PolubieniePolubienie
Na mojej piersi wisi krzyżyk, wisi 19 lat ,czyli od dnia kiedy przestałem pić i zacząłem podnosić swoj cień.Każdego ranka po przebudzeniu przypomina mi moją tożsamość. Moim pierwszym imieniem jest choroba ALKOHOLIZM ,choroba śmiertelna ,nieuleczalna z którą można żyć pod warunkiem że w każdej chwili mojego życia będę o tym pamiętał.Będę pamientał i stosował się do warunków i ograniczeń które z sobą niesie.Piszę dlatego że od kilku lat mam problem z „siłą wyższą”a kżyżyk na szyi jest dla mnie tylko pamiątką startu w trzeźwienie.Bardzo mi to ciąży.Kilkanaście lat temu potrafiłem nawet kilka razy dziennie wstąpić do świątyni by się pomodlić.Moje zwątpienie zaczęło się od dnia kiedy zachorowała moja bliska osoba.Spokojny dobry człowiek odchodził w męczarniach a ja nic nie mogłem zrobić tylko trzymać go za rękę.Całymi nocami krzyczałem :zabierz sobie mnie,mam na sumieniu wiele złych rzeczy,dlaczego On.Po tych traumatycznych chwilach dochodziłem do równowagi duchowej kiedy dosięgnoł mnie drugi cios ,jeszcze okrytniejszy.Urodził się nam długo oczekiwany wnuczek.Po kilku miesiącach okazało się że ma autyzm.Po tej wiadomości nie pamiętam kilku pierwszych dni ,dni rozpaczy,nocy kiedy rzucałem medalikami o ściany.I prośba dlaczego ta mała niewinna istota?Zabierz mnie!Długo rozmawiałem z „zakonnikami”że nieznzne są wyroki Boskie,że to czego nie pojmuje to jest tajemnicą wiary.Chociaż się staram tego nie kupuje.Wiem że krucha była moja wiara skoro nie mogę zaufać w każdej sprawie Bogu.Ale niestety nie potrafię. Kiedy patrzę na małe rączki,na jasne niewinne oczy-nie potrafię
PolubieniePolubione przez 1 osoba