Zgodnie z głosami jakie pojawiły się na mitingu uruchamiamy zakładkę „Nasze refleksje” gdzie poprzez komentarze możemy wpisywać dowolne przemyślenia – długie, krótkie, dotyczące trzeźwienia, mitingów, kroków, programu itp. Zakładka też dla tych, którzy nie wypowiadają się na mitingach i łatwiej im będzie pisać niż mówić. Jak tylko pojawią się wpisy będziemy to rozsyłać do wszystkich 🙂
Piotr bardzo madrze to napisałeś. Wiem ze to wszystko osiąga się dzięki pracy nad sobą. Ja mam poczucie, ze tego chce ale mam też ” słomiany zapał”. Chęć uzależnia sie nad sobą i obwiniania wszystkich , szybkie poddawanie sie powoduje ze jestem ” chroniczną zapijaczka”. Poraz iksty zaczynam od nowa… Smutne, ale jeszcze mam resztkę jakiejś sily .
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jestem alkoholikiem, narkomanem, lekomanem, itd. Każda ucieczka od rzeczywistości jest dla mnie kuszącą propozycją. Teraz już o tym wiem. Mam uczulenie na alkohol i inne środki psychoaktywne. Tak jak uczuleni na laktozę dostają sraczki po spożyciu mleka, tak ja dostaję „emocjonalnej sraczki” po zażyciu narkotyków, do których również zaliczany jest alkohol (wiedzą o tym doskonale koledzy z NA, którzy mają to napisane w swojej Wielkiej Księdze).
Od czego to ja chciałem uciekać przez całe życie? Od tego kim naprawdę jestem… Zamiast pracować nad sobą wymyślałem wyłącznie przeszkody, które „rozpuszczałem” wódą w sposób „akrobatyczny i żałosny”. Byłem niedojrzały pod każdym względem – emocjonalnym, umysłowym i materialnym. Moje wybory były pijackie – od partnerki po pracę. Robiłem coś, a potem dorabiałem sobie do tego ideologię. W ten sposób otoczyłem się „krainą iluzji’.
Ostatnio przypominam sobie co chciałem kiedyś – w jaki sposób chciałem żyć, co robić, kim być… I to jest część moich wartości – styl życia, który nie wynika z wartości materialnych, lecz z duchowych, ponieważ kiedyś nie myślałem o dobrach materialnych, lecz o czymś dużo głębszym… O byciu, o przeżywaniu…
Właściwie najwięcej piłem wtedy, gdy myślałem o korzyściach, o forsie, o pozycji, o kobietach, itd. Zapijałem stres związany ze zdobywaniem, z walką, z ciągłym niedosytem. Łatwiej żyło się wlewając w siebie wódę i śniąc na jawie o potędze. A potem przychodził wstyd, że znów gadałem bzdury jaki to ja jestem wielki… I poczucie winy, że wcale wielki nie jestem.
Nie byłem uczciwy wobec siebie i innych, nie byłem odpowiedzialny za siebie i za innych – byłem rozwydrzonym bachorem. Pępkiem świata, który użalał się nad sobą, że „ten niedobry świat” go nie rozumie i nim gardzi.
Dziś patrzę na świat inaczej. Chcę się doskonalić duchowo, zawodowo, materialnie. Chcę zrealizować przynajmniej część marzeń. Jeśli zapiję wrócę do „krainy iluzji”, a chcę być tu i teraz.
PolubieniePolubienie
” Dlaczego ja nie mogę pić jak inni ludzie?” …. itd. itd. … Andriej, przestań się użalać nad sobą i weź się za program ze sponsorem. Przyłóż się do tego jak do picia a po kilku miesiącach i na to pytanie i na wiele innych będziesz znał odpowiedź. Twoje życie się zmieni. Jest inna droga i wiedzie ona przez program 12 kroków.
PolubieniePolubienie
A jak chodzi o sylwestra to zdaje się, że zrobiłeś go sobie nieco wcześniej:)
PolubieniePolubienie
To jest dopiero początek nie kres. Ja przepiłem rodzinę (dziecko w tym było) a dzisiaj żyję i nie piję. Zacząłem chodzić na mitingi dzień w dzień to było już grubo ponad 5 lat temu. Twoje refleksje są smutne ale sorry nie wzruszają mnie. Sam tak miałem i się użalałem. Po pół roku mój stan psychiczny uległ nieprawdopodobnej zmianie na lepsze. Twój wybór-życie ze spokojną głową lub śmierć alkoholowa. Nikt tego za ciebie nie zrobi. Trzym się chłopie!
PolubieniePolubienie
Czasem zastanawiam się-czemu ja nie mogę pic ,jak inne ludzi? To znaczę-dla przyjemności,dla spokoju,luzu…Ne mogę pójść po pracowitym dniu na parę piwek,a na drugi dzień pójść do pracy?Czemu?
…znowu zapiłem,i to prze jedne piwo,które zasmakowało!.Mówiłem sam sobie-spoko,od jednego nic ci nie stanie się.Na drugi dzień po prace wstąpiłem do baru na dwa piwka,na trzeci dzień już piłem w robocie,,w czwarty już nie pojechałem,,hm-raczej pojechałem w drugą stronę-do baru.A późnej była niedziela…
Trwało to dwa tygodnia(czemuś to mój standard) i …6 dni kaca:dwa łomki,dwa blewania i ten-najgorszy-patrzenia tępo w sufit.Te myśli,te majaczenia w głowie,uzależniania się nad swoją durną głową prosto paraliżują!
Szóstego dnia już myślałem tylko o konsekwencjach picia.Co powiem w prace,co powie dziewczyna…Chodzisz po mieszkaniu ,jak wilk i szukasz sam nie wiesz czego,jakieś zaczepki.Nie wytrzymujesz tego i krzyczysz…
Nigdy wczesnej po „okresu” niczego nie traciłem,zawsze nachodziłem rozwiązania żeby nie stracić.Najwyżej ze pieniędzy i czas.
A teraz?Dziewczyna,,która NIGDY nie widziała mnie pijanego,powiedziała- dość,ze nie chce już męczyć się,ze ma swoje życie,że chce spokoju i to już koniec.Dziwna rzecz:-wiem ze bardzo mnie kocha i wie,ze ja ją też-a posłała mnie do dupy.Dwie kochające się osoby nie mogą być razem.Bo miedzy nimi stal alkohol…Nie pojmu tego!Boli to strasznie…
W prace inwestor prosto mnie zwolnił,bo „nie nienawidzi alkoholików”-jego wyraz…
Wszystko posypało się.Pracy nie ma,dziewczyny nie ma,kasy nie ma.Została pusta ohydna(po kacu)komnata w której, ja, w dzień urodzin samotnie siedzę i pisze sam do siebie żeby nie dostać deprechy…
Nie miałem Wigilii,bo piłem.Nie mam urodzin,bo depeszuje siebie.Nie będę miał Sylwestra,bo na chleb nie mam…To juz kres
PolubieniePolubienie