Nasze refleksje

Zgodnie z głosami jakie pojawiły się na mitingu uruchamiamy zakładkę „Nasze refleksje” gdzie poprzez komentarze możemy wpisywać dowolne przemyślenia – długie, krótkie, dotyczące trzeźwienia, mitingów, kroków, programu itp. Zakładka też dla tych, którzy nie wypowiadają się na mitingach i łatwiej im będzie pisać niż mówić. Jak tylko  pojawią się wpisy będziemy to rozsyłać do wszystkich 🙂

Prosimy o odpowiedzialne używanie tej strony.

6 uwag do wpisu “Nasze refleksje

  1. Ilko

    Piotr bardzo madrze to napisałeś. Wiem ze to wszystko osiąga się dzięki pracy nad sobą. Ja mam poczucie, ze tego chce ale mam też ” słomiany zapał”. Chęć uzależnia sie nad sobą i obwiniania wszystkich , szybkie poddawanie sie powoduje ze jestem ” chroniczną zapijaczka”. Poraz iksty zaczynam od nowa… Smutne, ale jeszcze mam resztkę jakiejś sily .

    Polubione przez 1 osoba

  2. Piotr Żelazna

    Jestem alkoholikiem, narkomanem, lekomanem, itd. Każda ucieczka od rzeczywistości jest dla mnie kuszącą propozycją. Teraz już o tym wiem. Mam uczulenie na alkohol i inne środki psychoaktywne. Tak jak uczuleni na laktozę dostają sraczki po spożyciu mleka, tak ja dostaję „emocjonalnej sraczki” po zażyciu narkotyków, do których również zaliczany jest alkohol (wiedzą o tym doskonale koledzy z NA, którzy mają to napisane w swojej Wielkiej Księdze).
    Od czego to ja chciałem uciekać przez całe życie? Od tego kim naprawdę jestem… Zamiast pracować nad sobą wymyślałem wyłącznie przeszkody, które „rozpuszczałem” wódą w sposób „akrobatyczny i żałosny”. Byłem niedojrzały pod każdym względem – emocjonalnym, umysłowym i materialnym. Moje wybory były pijackie – od partnerki po pracę. Robiłem coś, a potem dorabiałem sobie do tego ideologię. W ten sposób otoczyłem się „krainą iluzji’.
    Ostatnio przypominam sobie co chciałem kiedyś – w jaki sposób chciałem żyć, co robić, kim być… I to jest część moich wartości – styl życia, który nie wynika z wartości materialnych, lecz z duchowych, ponieważ kiedyś nie myślałem o dobrach materialnych, lecz o czymś dużo głębszym… O byciu, o przeżywaniu…
    Właściwie najwięcej piłem wtedy, gdy myślałem o korzyściach, o forsie, o pozycji, o kobietach, itd. Zapijałem stres związany ze zdobywaniem, z walką, z ciągłym niedosytem. Łatwiej żyło się wlewając w siebie wódę i śniąc na jawie o potędze. A potem przychodził wstyd, że znów gadałem bzdury jaki to ja jestem wielki… I poczucie winy, że wcale wielki nie jestem.
    Nie byłem uczciwy wobec siebie i innych, nie byłem odpowiedzialny za siebie i za innych – byłem rozwydrzonym bachorem. Pępkiem świata, który użalał się nad sobą, że „ten niedobry świat” go nie rozumie i nim gardzi.
    Dziś patrzę na świat inaczej. Chcę się doskonalić duchowo, zawodowo, materialnie. Chcę zrealizować przynajmniej część marzeń. Jeśli zapiję wrócę do „krainy iluzji”, a chcę być tu i teraz.

    Polubienie

  3. Majkel

    ” Dlaczego ja nie mogę pić jak inni ludzie?” …. itd. itd. … Andriej, przestań się użalać nad sobą i weź się za program ze sponsorem. Przyłóż się do tego jak do picia a po kilku miesiącach i na to pytanie i na wiele innych będziesz znał odpowiedź. Twoje życie się zmieni. Jest inna droga i wiedzie ona przez program 12 kroków.

    Polubienie

  4. remix

    To jest dopiero początek nie kres. Ja przepiłem rodzinę (dziecko w tym było) a dzisiaj żyję i nie piję. Zacząłem chodzić na mitingi dzień w dzień to było już grubo ponad 5 lat temu. Twoje refleksje są smutne ale sorry nie wzruszają mnie. Sam tak miałem i się użalałem. Po pół roku mój stan psychiczny uległ nieprawdopodobnej zmianie na lepsze. Twój wybór-życie ze spokojną głową lub śmierć alkoholowa. Nikt tego za ciebie nie zrobi. Trzym się chłopie!

    Polubienie

  5. Андрій

    Czasem zastanawiam się-czemu ja nie mogę pic ,jak inne ludzi? To znaczę-dla przyjemności,dla spokoju,luzu…Ne mogę pójść po pracowitym dniu na parę piwek,a na drugi dzień pójść do pracy?Czemu?
    …znowu zapiłem,i to prze jedne piwo,które zasmakowało!.Mówiłem sam sobie-spoko,od jednego nic ci nie stanie się.Na drugi dzień po prace wstąpiłem do baru na dwa piwka,na trzeci dzień już piłem w robocie,,w czwarty już nie pojechałem,,hm-raczej pojechałem w drugą stronę-do baru.A późnej była niedziela…
    Trwało to dwa tygodnia(czemuś to mój standard) i …6 dni kaca:dwa łomki,dwa blewania i ten-najgorszy-patrzenia tępo w sufit.Te myśli,te majaczenia w głowie,uzależniania się nad swoją durną głową prosto paraliżują!
    Szóstego dnia już myślałem tylko o konsekwencjach picia.Co powiem w prace,co powie dziewczyna…Chodzisz po mieszkaniu ,jak wilk i szukasz sam nie wiesz czego,jakieś zaczepki.Nie wytrzymujesz tego i krzyczysz…
    Nigdy wczesnej po „okresu” niczego nie traciłem,zawsze nachodziłem rozwiązania żeby nie stracić.Najwyżej ze pieniędzy i czas.
    A teraz?Dziewczyna,,która NIGDY nie widziała mnie pijanego,powiedziała- dość,ze nie chce już męczyć się,ze ma swoje życie,że chce spokoju i to już koniec.Dziwna rzecz:-wiem ze bardzo mnie kocha i wie,ze ja ją też-a posłała mnie do dupy.Dwie kochające się osoby nie mogą być razem.Bo miedzy nimi stal alkohol…Nie pojmu tego!Boli to strasznie…
    W prace inwestor prosto mnie zwolnił,bo „nie nienawidzi alkoholików”-jego wyraz…
    Wszystko posypało się.Pracy nie ma,dziewczyny nie ma,kasy nie ma.Została pusta ohydna(po kacu)komnata w której, ja, w dzień urodzin samotnie siedzę i pisze sam do siebie żeby nie dostać deprechy…
    Nie miałem Wigilii,bo piłem.Nie mam urodzin,bo depeszuje siebie.Nie będę miał Sylwestra,bo na chleb nie mam…To juz kres

    Polubienie

Dodaj komentarz