Zmieniłem swoje nastawienie do życia

To był 2006 rok. Z perspektywy czasu, zmian w sobie, widzę, jak bardzo podświadomie nie znosiłem, nie tolerowałem wręcz, odrzucenia. Nazywając rzeczy po imieniu, byłem stalkerem, z tegoż powodu. Chciałem być fajny, lubiany przez wszystkich (choć odpychałem swoją postawą). W tamtych latach, nawet nie wiedziałęm, że jest coś takiego, jak stalking. Po prostu byłem zabójczo zakochany. Od końca podstawówki, przez całe liceum, po wczesne 20-te lata. Zakochiwałem się, ale mnie laski nie chciały, więc byłem upierdliwy, do porzygu. Straszyłem samobójstwami. Nie miałem świadomości, że krzywdzę kogoś, przecież nikomu, prócz sobie, krzywdy zrobić nie chciałem. Te zdjęcia, to kulminacja stalkingu mego: za ostatnie, zarobione w Lubece pieniądze, wynająłem w pobliskim aeroklubie awionetkę oraz zleciłem wykonanie transparentu z napisem „kocham cię”, i poleciałem (z pilotem) pokrążyć nad dom mojej ówczesnej „wielkiej miłości”.
Ale to nic nie dało, choć wcześniej tej dziewczynie zadedykowałem swój debiutancki tomik poezji. Szalone? Nie, dla mnie wtedy normalne. Myślałem, że tak trzeba, tak się walczy o dziewczynę. Po tej akcji, zrozumiałem, że „głazu nie ruszę”. „Po tej miłości”, nie grozi mi wezwanie do woja – tak „grandziłem”. Piękne? Może, ale dziś widzę, że raczej chore. A jak to na wsi, musiałem zmagać się z różnymi docinkami od ludzi, no bo przecież, wieść o tym locie rozniosła się zanim wylądowałem 😉 Nie czułem wstydu, to pamiętam.
A potem, to moje umizgiwanie się do wszystkich, żebranie o akceptację, zaczęło powoli rozwijać się w innym kierunku – życia towarzyskiego. A kiedy mama mówiła mi, że koledzy mnie rozpili, broniłem ich. Bo to ja domagałem się tych spotkań, popijaw, imprez – za wszelką cenę nie chciałem czuć się odrzucony! No i mam co mam.
Od nieco ponad dwóch lat jestem trzeźwiejącym alkoholikiem. I też nie czuję wstydu. Bo mam okazję się zmienić. Mam okazję przyjrzeć się dawnym poczynaniom i zrozumieć, dlaczego życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Pojąć, że picie alkoholu, to tylko wierzchołek góry lodowej. Kochać zdrowo mogę, akceptować swoje niedoskonałości. A przede wszystkim – nie udaję: nie wszyscy muszą mnie lubić, ja nie muszę lubić każdego. Dzięki temu odkryciu – lżej mi na duszy.
Oczywiście, spłyceniem tematu, byłoby zwalenie winy tylko na to. Są jeszcze inne tematy, któe zgłębiam.
Tymczasem – dziękuję za uwagę i pogody ducha!

Daniel L.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s